Sanatorium

07/12/2010 Proza

Poeta prze­klę­ty, skan­da­li­sta, świę­to­krad­ca – mówio­no o Wojacz­ku – do tego feno­men i geniusz. Przez histo­ry­ków lite­ra­tu­ry porów­ny­wa­ny do Bau­de­la­ire­’a i Rim­bau­da – od lat zachwy­ca kolej­ne poko­le­nia czy­tel­ni­ków. Sana­to­rium potwier­dza jego mrocz­ną legen­dę i war­tość pisar­stwa. Wyda­nie opar­te zosta­ło na ory­gi­nal­nym maszy­no­pi­sie auto­ra z uwzględ­nie­niem odna­le­zio­nych ostat­nio frag­men­tów.

Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
1
Data wydania
07/12/2010
Kategoria
Epika
Seria
Proza
Ilość stron
132
Format
163 x 215 mm
Oprawa
miękka
Papier
Munken Print Cream 1.5 90g
Projekt okładki
Artur Burszta
Projekt opracowania graficznego
Artur Burszta
ISBN
978-83-60602-342
spis treści

Pieśń pierwsza
Pieśń druga
Pieśń trzecia
Pieśń czwarta
Pieśń piąta
Pieśń szósta
Pieśń siódma
Na progu
List do Królowej Polski
Kto powiedział koniec świata
Przez ogień i wodę

opinie o książce

Sanatorium kojarzy się z chorobą, terapią, a w szerszym kontekście może przywodzić na myśl również miejsce odosobnienia, izolację, samotność, śmierć. To miejsce zamknięte, swoisty międzyświat, międzyczas, kawałek rzeczywistości wyrwany z całości, przestrzeń przejściowa i czas przejściowy, będąca zawsze pomiędzy. To również przestrzeń sztuczna, schematyczna i wtłaczająca w schemat tych, którzy się w niej znajdują. To przestrzeń, w której osadza swojego bohatera Wojaczek.

Marcin Jurzysta

Pierwsze wydanie jedynej powieści w dorobku papieża polskich poetów wyklętych. Być może nie przynosi nic więcej ponad werystyczny obraz procesu przyjmowania i wydalania alkoholu, niemniej – na pewno stanowi ciekawostkę dla fanów Wojaczka i/lub fanów literatury poświęconej tematowi picia. 

Emilia Walczak

Zacząłem czytać... i dostałem młotkiem. Literackim, rzecz jasna. Żadnych guzów. Wpadłem z miejsca w prozę Wojaczka jak młotek do rzeki. Samo pierwsze zdanie dawało wiele językowych przyjemności. Książka jest napisana po mistrzowsku. Co mało kogo może dziwić, skoro napisał ją człowiek uważany za geniusza.

Maciej Kulis

Swój, nie tylko wówczas, ale i teraz, kontrowersyjny język przenosi poeta również do Sanatorium. Zachwycająca jest dojrzałość wypowiedzi, a zarazem szeroka leksyka dwudziestokilkuletniego chłopaka. Mnie, pasjonatkę Wojaczka, pociąga osobowość Piotra Sobeckiego, w której widzę odzwierciedlenie autora. Oczywiście ten sprężysty język balansuje tak, aby można było również nazwać Sanatorium prozą poetycką.

Gabriela Iwińska

(...) chociaż nie jest to dopracowany warsztatowo utwór literacki, jego szczerość i nonkonformizm budzi najgłębszy podziw. Dlatego chcę milczeć i słuchać jego słów, choć według niego wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi. 

Anna Bronowicka

Dzięki tej książce po raz pierwszy spojrzałem na legendę jako na mojego rówieśnika. Na początku książki widziałem człowieka który miewa takie same przygody i podobne nastroje jak ja, w dalszych częściach coraz głębiej zaczynałem zauważać przygnębiający dziwny obłęd, jaki Wojaczek musiał dźwigać i o jaki niestety sumiennie dbał. Książka ta była dla mnie znakomitą przygodą, gdyż owa dziwność jest dla mnie najbardziej pożądanym uczuciem w sztuce.

Rafał Rutkowski

Kiedy poeta sięga po prozę ,jako środek swojego artystycznego wyrazu, zazwyczaj wzbudza to duże zainteresowane. Zwłaszcza w momencie, kiedy jest to pierwsza i jedyna powieść. Tytuł to ironiczne określenie w stosunku do świata, w którym egzystuje Piotr Sobecki. W przeciwieństwie do prawdziwego sanatorium, ów świat ma działanie destrukcyjne. Jednak nie jest to niczym dziwnym, kiedy tak wrażliwa na najbliższe otoczenie jednostka próbuje uporać się ze swoimi emocjami. Sanatorium przyciągnęło mnie dużą dawką naturalizmu, odpychało zaś wszędobylskim alkoholem, którego tak dużo w literaturze typowo "męskiej". Książka idealna na jesienny wieczór, dla zwolenników twórczości Wojaczka, jak i dla tych, którym to nazwisko niczego kompletnie nie mówi.

Paweł Ryszka

Czym jest sanatorium? Ja w nim widzę miejsce, które mogłoby uleczyć, ale poeta na to nie pozwala. Nie chce. Jest blisko, pod samymi oknami, o krok od żony, ale wciąż daleko. Zawieszony gdzieś w przestrzeni, w końcu rzeczywiście dynda na belce sterczącej z muru budynku sanatorium (a żeby nie było zbyt poważnie i wzniośle, w ostatniej chwili uczynna grawitacja ściąga mu spodnie), a wraz z jego unicestwieniem rozpoczyna się poemat, rozpoczyna się pierwsza osoba liczby pojedynczej, rozpoczyna się Rafał Wojaczek.

Ania Maślanka

Inne książki autora

Teksty i materiały o książce w biBLiotece