Trzy ścieżki nad jedną rzeką sumują się (leporello)

16/01/2014 Poezje

Książ­ka w for­mie lepo­rel­lo. Edy­cja limi­to­wa­na. Nowa książ­ka Fili­pa Zawa­dy jest  wyjąt­ko­wa – takie ori­ga­mi tai chi. Fra­zy zata­cza­ją wir­tu­al­ne koła pusz­czo­nej w ruch wyobraź­ni. Dro­ga, w któ­rą wyru­sza autor i czy­tel­nik, pro­wa­dzi przez zagęsz­czo­ną sieć prze­cin­ków, kro­pek, nawia­sów i syn­te­tycz­nych strof, któ­re mogą tę dro­gę ogra­ni­czać i roz­wi­jać.  Książ­ka sym­bo­li­zu­je linię życia, zała­mu­ją­cą się, ale zawsze osta­tecz­nie wycho­dzą­cą na pro­stą, a zbiór przed­sta­wio­nych tek­stów słu­ży zarów­no do oglą­da­nia, jak i do czy­ta­nia.

Autor
Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
1
Data wydania
16/01/2014
Kategoria
Liryka
Seria
Poezje
Ilość stron
64
Format
125 x 215 mm
Oprawa
twarda
Papier
Alto 130 g/m² wol. 1,5
Projekt okładki
Mateusz Martyn
Projekt opracowania graficznego
Mateusz Martyn
ISBN
978-83-63129-62-0
opinie o książce

Z tą książką jest właśnie jak z chińską i japońską sztuką składania papieru – na początku jest nie słowo, ale pojedynczy kwadrat papieru, identyczny dla wszystkich, znaczeniowe zero, źródłowe nic. To, co znaczy, to giętkość wyobraźni, biegłość dłoni. Próba dotarcia do sensu origamicznego bytu przez ruch odwrotny, rozkładanie kartki, prowadzi donikąd. Trzeba poprzestać na tym, co na końcu i na tym – szczególnie na tym – co pomiędzy umownym początkiem a punktem dojścia. Na geście pisarza.

Przemysław Rojek

Podoba mi się poezja Zawady, bo lubię wiersze, przez które można płynąć wpław, w których można nurkować, w których można nurzać się jak w mule, odkrywając drugie, trzecie, czwarte dno. Wreszcie lubię wiersze, w których można się topić, choć przecież w tym konkretnym przypadku – ze względu na tę wyjątkową zwięzłość – to zupełnie tak, jakby utopić się w kałuży. Nie jest to jednak poezja łatwa, którą można by delektować się przy zachodzie słońca, popijając czerwone wino.

Marcin Pawlik

Zbiór (...) aforystycznych tekstów to swego rodzaju powieść życia, z którą tworzy całość element graficzny w postaci ciągnącej się przez większość stron studni, do której wpadł autor (?) głową w dół. We wstępie pisze on: "Przewracanie kartek w zeszycie potraktowałem jako gimnastykę. Origami tai chi". Można stwierdzić, że opracował zręczną sztukę walki ze słowem, a może pewnego w codziennych zmaganiach z nim współpartnerstwa. Stara się sobie i towarzyszącemu mu dziecku objaśnić rzeczywistość. Długie wyjaśnienia nie są jednak możliwe, gdyż rozmyłaby się pod względem trafności znaczeniowej, więc wysyła krótkie wiadomości. Nie haiku, jak zaznaczył podczas spotkania we Wrocławiu, lecz zwięzłe poetyckie sygnały. Są one prawdziwymi perełkami. 

Jolanta Nawrot

Filip Zawada (...) wydaje się wrażliwy na wszelkie impulsy płynące z otoczenia. Lizak w kałuży, śnieżący telewizor, wróbel, aż w końcu sami ludzie czy Bóg; dziesiątki przedmiotów, osób, zjawisk, codziennych sytuacji składa się na zbiór miniatur, w których podmiot wyzbywając się wszelkiego subiektywizmu, usiłuje osiągnąć życiową równowagę. Przywdziewając maskę samowystarczalnego "mędrca", a może raczej współczesnego "coacha", szuka odpowiedzi na nurtujące pytania; próbuje odkryć prawdę i dotrzeć do celu drogą kontemplacji oraz rozkładania rzeczywistości na "czynniki pierwsze". Wiersze Zawady mimo wszystko nie drażnią epifanicznością. Ich skondensowana i pozbawiona konfesyjności forma, pozwala odbiorcy wśród trzech wersów znaleźć "coś" dla siebie.

Patrycja Homętowska

Ten tomik poetycki jest grą z czytelnikiem, która rozpoczyna się już od momentu otworzenia książki. Jako odbiorcy mamy być zaskoczeni, a jednocześnie zabawieni formą. Czy to książeczka dla dzieci? Być może dla tych dzieci, które drzemią gdzieś głęboko wewnątrz nas, a mają się obudzić. Kształt tomiku ma nawiązywać do techniki origami. Czytanie jest w tym przypadku zabawą w sensie dosłownym i przenośnym. Forma książki prowokuje nas do jej wielokrotnego rozkładania i składania, gdyż tomik Zadury skonstruowany jest z jednego długiego arkusza papieru, wielokrotnie złożonego. Dzięki temu mamy wrażenie, że poszczególne wiersze nie występują w izolacji, lecz są częścią całości. To prowokuje nas do poszukiwania części wspólnej wszystkim tym utworom. Sięgnijmy w głąb swojej pamięci i przekonajmy się, czy jesteśmy w stanie dotrzeć do wszechwiedzy i odpowiedzieć na pytanie, czym jest niebo, życie, przemijanie, czas. Albo sięgnijmy po tomik Zadury i przejdźmy się jego ścieżką. 

Natalia Marcinkiewicz

Inne książki autora